Maria Ratajczak
Waszym zdaniem
Badanie ankietowe – Światoczytanie
Jestem niezwykle ciekawa co rodzice, opiekunowie dzieci, a także osoby z nimi pracujące myślą na temat interesujących mnie tutaj zagadnień. Postaram się przekazać te głosy w dyskusji, bez nadmiaru liczb i słupków!
Tu możecie zobaczyć, kto wziął udział w badaniu:

Zacznijmy od rodziców. Zadeklarowali, że ich dzieci mają od 1-14 lat.
Po pierwsze interesowało mnie, czy w ogóle podejmują oni interesujące mnie tematy ze swoimi dziećmi. Co ciekawe, tylko dwójka respondentów nigdy nie poruszyła żadnej z interesujących mnie kwestii podczas rozmowy z dziećmi.

Zapytałam, dlaczego nie poruszyli żadnego lub części z wymienionych tematów. Najczęściej deklarowane odpowiedzi to:
- obawa przed wywołaniem u dziecka lęk lub innych emocji, których nie chciałem/am by odczuwało;
- to kwestie nieodpowiednie dla dzieci w tym wieku.
Co ciekawe cześć odpowiadających zadeklarowała, że nie mieli do tej pory odpowiedniej okazji, ale chcą to zrobić w przyszłości.
Czas na pytanie o literaturę. Trochę ponad połowa z rodziców czytała z dziećmi książki na temat trudnych zagadnień.

A teraz przejdźmy do osób pracujących z dziećmi. W ankiecie udział wzięli: nauczyciele, wychowawcy, animatorzy, trener, psycholog, opiekunki dziecięce i bibliotekarze. Pracują oni z dziećmi w wieku od kilku miesięcy do 18 lat.
Czy rozmawiają oni z dzieciakami na trudne tematy? Tak! Nikt nie zadeklarował by nigdy nie zdarzyło mu się poruszać tych kwestii podczas pracy z dziećmi, a prawie 40% twierdzi, że rozmawiali o każdej z nich.

Jeśli jednak zrezygnowali z podejmowania któregoś z tematów, to za powód wskazują brak odpowiedniej okazji, a także niewystarczającą wiedzę. Widać tu różnicę motywacji w porównaniu do rodziców, którzy bardziej obawiali się negatywnego oddziaływania na emocje dzieci, niż luk we własnym wykształceniu.
Widać również, że osoby pracujące z dziećmi częściej sięgają po literaturę z interesującego mnie zakresu niż rodzice.

A teraz przyjrzyjmy się odpowiedziom osób, które zarówno pracują z dziećmi, jak i wychowują własne.
Zawody jakie zadeklarowali to: nauczyciele, wychowawcy, animatorzy, trener, edukator, bibliotekarze. Pracują z dziećmi od 1-17 lat.

Najpierw przyjrzyjmy się perspektywie zawodowej. Tu również każdy z respondentów z tej grupy poruszył kiedyś choć jeden z rudnych tematów ze swoją grupą, a jako powód niepodjęcia któregoś z nich wskazywali ponownie brak odpowiedniej sposobności, przy szczerych chęciach. Również większość z nich stosowała literaturę o trudnej tematyce ze swoja grupą.

A teraz te same osoby w roli rodziców. Ich dzieci mają od 2 do 26 lat. Jednemu z odpowiadających zdarzyło się nie poruszać nigdy wskazanej tematyki z dziećmi. Wyraźnie częściej rodzice rozmawiali o pandemii ze swoimi dziećmi, niż z grupami, z którymi pracują.

Dlaczego rezygnowali z rozmowy? Ponownie pojawiał się brak właściwej okazji, ale ponadto, jak w przypadku rodziców niepracujących z dziećmi, wskazano lęk przed wywołaniem u dziecka strachu. Pierwszy raz pojawiła się również szczera deklaracja, że takie rozmowy są po prostu stresujące! Co ciekawe, Ci rodzice częściej czytali książki o interesującej mnie tematyce z dziećmi własnymi, niż z grupami.

Pozwólcie, że zacytuję kilka wypowiedzi na temat doświadczeń w pracy z książką. Znajdziecie tu też propozycje tytułów. (Zachowałam pisownię oryginalną).
Czasem wydaje mi się tylko, że przez zbyt dużo prawdy odzieram ją ze złudzeń i beztroski, a nie wiem czy mam prawo...
W domu nie ma tematów, na które nie rozmawiamy. Czytamy książki i dzielimy się własnymi spostrzeżeniami.
Moje dzieci wolały rozmowę od książek.
Zawsze dużo czytałam dzieciom, a później z dziećmi. Chociażby dlatego, że i mi sprawiało to frajdę. Jest cała masa świetnych książek dla dzieci. Trafialiśmy na różne lektury, pojawiały się różne pytania. Starszy syn jest bardzo wrażliwy na pojawiające się w mediach wiadomości. Rozmowa to często jedyny sposób, żeby rozładować napięcie lub choć lekko osłabić poczucie bezsensu i niesprawiedliwości życia (zmiany klimatyczne), chętnie ogląda filmy dra Rożka. Zawsze unikam literatury tendencyjnej, z jasno wypunktowaną, jednostronną tezą. Nawet "słuszną".
Moje dzieci wiele zrozumiały, okazały się być osobami wysoce empatycznymi przy czym zawsze na pierwszym miejscu współczuły tragedi nawet jeśli tragedia wyzwoliła innych badz skutkowała polepszeniu
Dzieci bardzo emocjonalnie podchodzą do omawianych treści, często utożsamiają się z bohaterem, chętnie tez chcą dowiedzieć się więcej na temat danego wydarzenia. Powoduje to poszerzenie ich wiedzy i spojrzenia na świat z innej perspektywy
Zwykle robię to opanowanym głosem, mówię powoli. Zapada cisza. Cisza, która mnie motywuje, by mówić lub czytać dalej. Mam wrażenie, że są to tematy, którymi dzieci są zainteresowane.
Poruszam te tematy zawsze na podstawie czytanych baśni, głownie z kręgu kultury słowiańskiej, w których wspólnie znajdujemy (z każdą grupą nieco inaczej) punkt wyjścia do rozważań o problemach: młodych ludzi, świata kiedyś i dzisiejszych problemów społecznych.
Wojenne dzieci, kunkush. Dzieci bardzo chętnie poruszają te tematy. Są też zazwyczaj bardzo empatyczne i nie mają kłopotów ze wskazaniem różnicy między dobrem a złem. Jednocześnie w ich wypowiedziach niejednokrotnie pojawiają się wypowiedzi, które są kalką zasłyszanych od dorosłych i z mediów stereotypów. Stereotypów, które zupełnie nie przystają do dziecięcej wrażliwości i często tworzą duży dysonans w ich pojmowaniu rzeczywistości.
Zapytałam też wszystkich respondentów, czy stosowali inne dziedziny sztuki, by poruszać wskazane zagadnienia. Zdecydowana większość – tak.
Rodzice:

Osoby pracujące z dziećmi:

Osoby pracujące z dziećmi, będące także rodzicami:

Wymieniono takie dziedziny sztuki:
Film, praca plastyczna, teatr, muzyka, drama, małe formy teatralne i teatr kamishibai, pantonima, kabaret, animacja, malarstwo, rysunek pastelami lub węglem, kolaż, fotografia, wystawa w muzeum, plastelina, prezentacje, słuchowisko,
A na koniec poprosiłam o kilka swobodnych refleksji, to część z nich:
Przemyślenie mam jedno - zawsze należy "wyczuć" wrażliwość grup, by rozpocząć jakąkolwiek rozmowę, szczególnie na trudne tematy. Literatura jest w tym wielką podporą.
Trzeba uczciwie rozmawiać, nie kłamać i nie oszukiwać, młodzi są bardzo na to wyczuleni, mówić o swoich obawach i lekach, być otwartym.
Dzieci są ciekawe świata i chcą żeby im pewne rzeczy przybliżyć, wyjaśnić, chcą dyskutować, dzielić się własnymi poglądami i wiedzą. Obserwują to, co się dzieje wokół nich, słuchają tego, o czym mówi się w domu, jak się komentuje różne wydarzenia i wyciągają własne wnioski, czasem zupełnie nieoczywiste dla nas dorosłych.
Opowiadać ze spokojem, nie straszyć. Szukać możliwych rozwiązań. Omawiać temat patrząc w przyszłość, co robić aby zapobiegać.
My, dorośli, często zupełnie niepotrzebnie obawiamy się pewnych tematów, dziecięca otwartość i wrażliwość na nie jest zaskakująca.
Nie powinniśmy tych tematów unikać. Dzieci obserwują dorosłych i widzą nasze zachowania również wtedy, gdy nic nie mówimy. Łatwiej im zrozumieć pewne rzeczy, gdy wytłumaczymy ludzkie zachowania.
Uważam, że dzieci powinny mieć pewną świadomość trudnych tematów, jednak nie potrzebują wiedzieć wszystkiego - nie mają takiej gotowości psychicznej i mogłyby doświadczyć poważnej traumy. Dzieciństwo, zwłaszcza wczesne dzieciństwo, powinno być czasem beztroski i aktywnego rozwoju, radosnego odkrywania i spędzania czasu z najbliższymi.
Dzieci chętnie poruszają „trudne” tematy i mają często własne zdanie. Mówią czasem o tym, że dorośli ich nie słuchają a pewne kwestie są przecież takie proste. Wydaje się, że optyka dobra i zła jest dla nich bardziej oczywista, dlatego dziwią się dlaczego dorośli tak bardzo komplikują sobie i innym życie.
Poruszanie z dziećmi trudnych tematów jest inspirującym doświadczeniem także dla dorosłych - np. opiekunów, którzy często nie zdają sobie sprawy z tego jak wypaczony może być obraz rzeczywistości, którą dzieci muszą budować samodzielnie, bo nikt dorosły nie chciał im pewnych kwestii wyjaśnić.
Dziękuję Wam za Wasz głos!